niedziela, 24 sierpnia 2014

♥ Odcinek 15- Kocham Cię jeśli o to się martwisz.

Marissa zeszła do salonu gdy ujrzała tam swoją własną siostrę.
-Cheryl, co Ty tu robisz?- zapytała Niemka, która od dwóch lat nie miała jakiegokolwiek kontaktu z siostrą.
-Przyszłam do mojego syna. Gdzie On jest?- zapytała.
Zdezorientowany Marco spojrzał pytająco na brunetkę.
-Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? Przecież Simon to Twój syn.
Dziewczyna z rezygnacją opuściła głowę.
-Nie, Marco. To Jej syn, zostawiła Go jak był mały więc się Nim opiekowałam.
-Okłamywałaś mnie cały czas?! Wiesz przecież jak tego nie znoszę. Caro oszukiwała cały czas zdradzając mnie na prawo i lewo.
-Reus, zaczekaj!- krzyknęła dziewczyna.
-Nie! Nasza znajomość od samego początku opiera się na kłamstwie. Cześć- wymijając dziewczynę blondyn wyszedł z mieszkania.
Ze łzami w oczach dziewczyna weszła do salonu gdzie stacjonowała nadal Cheryl.
-Po co tu przyjechałaś? Znowu się pojawiasz i mącisz mi w życiu.
-Przyjechałam po Simona.
-Słucham?!
-Zabieram Go ze sobą siostrzyczko! Czy Ci się to podoba czy nie.
-Nie możesz!
-To Ja jestem jego matką! A Ty nie masz żadnych praw...
-Mamo ćemu ksycys?- chłopiec zszedł na dół słysząc podniesione głosy.
-Kochanie, pójdziesz ze mną- podchodząc do małego Cheryl ukucnęła przed Nim.
-Kim jeśt ta pani? Mamo ja nie cę!
Marissa przykucnęła również przy chłopcu by szepnąć Cheryl na ucho:
-Pozwól mi się chociaż z Nim pożegnać.
Wtedy siostra poszła na górę pakować rzeczy małego.
-Kotuś posluchaj, pojedziesz z tą....
Mamą, panią? ciocią? Marissa sama nie wiedziała jak ukazać Cheryl.
-Pojedziesz z Cheryl, dobrze?
-Mamo dlaćego płaces?- zapytał chłopczyk.
-Bo strasznie Cię kocham, najmocniej na świecie- rzekła brunetka przytulając Simona.
-Teź Cię Kocham
-Słoneczko pojedziesz teraz sobie na takie wakacje dobrze?
-Ale pśyjedzies po mnie?
Nie wiedząc co odpowiedzieć Marissa odrzekła:
-Odwiedzę Cię.
Cheryl zapakowała małego i jego rzeczy do samochodu. Marissa nigdy nie zapomni tego widoku. Weszła do domu nie wiedząc co robić. Na podłodze zauważyła misia. Pierwsza maskotka Simona- pomyślała i rozpłakała się jak dziecko. Zdruzgotana zadzwoniła do Katji.


***


Mijały dni, godziny, sekundy. Minął cały tydzień a Marissa nadal była sama. W sądzie nie miała szans, adwokat kazał Jej się pogodzić z klęską. Taki proces będzie trwał latami przez co na stres narażony będzie chłopiec a Cheryl jako młoda matka ma większe prawa. Była młoda, zagubiona jak urodziła dziecko i Go zostawiła ale teraz chce to naprawić. Sędzia to uwzględni, Marissa nie miała szans. W bardzo opłakanym stanie dziewczyna snuła się po domu, dobijała Ją ta myśl, że Simon płacze. Nie chce być z Cheryl a Ona nic nie może na to poradzić. Nie mogła Go przytulić, pocałować na dobranoc, pójść na plac zabaw by chłopiec mógł beztrosko pozjeżdżać na zjeżdżalni. Mogła tylko godzinami wpatrywać się w misia z którym zarówno i Simon i Ona mieli tak dużo wspólnego. Postanowiła w końcu wziąć się w garść i iść do pracy. Może wtedy choć na chwilę oderwie się od rzeczywistości. Z samego rana udała się do gabinetu ordynatora.
-Usiądź Marisso. Co Cię do mnie sprowadza?
-Chciałabym wrócić do pracy.
-Jesteś tego pewna?
-Obiecuję, że moje problemy nie zaważą na zdrowiu pacjentów.
Mężczyzna litościwie popatrzył na brunetkę po czym się zgodził.
-Mam jeszcze jedną prośbę.
-Jaką?
-W mojej obecnej sytuacji nie potrzebuję już dodatkowych dochodów. Nie chcę pracować w BVB.
-Obawiam się, że musisz porozmawiać z Kloppem. Jesteś wspaniałym lekarzem i nie będzie chciał Cię tak szybko wypuścić.
-Jutro udam się na stadion.


***


Kolejny dzień zapowiadał się jak zwykle chłodny. Mimo iż, była wiosna nigdy nie nic nie było wiadomo. Przygotowując się na spotkanie z Kloppem, Marissa w głowie wciąż miała słowa Reusa:
"Kocham Cię, jeśli o to się martwisz"
A już godzinę po tym usłyszała:
"Nasza znajomość od początku utrzymywała się na kłamstwie. Cześć"
Znów po raz kolejny w tym tygodniu ujrzała w lustrze łzy. Rzekła do swego odbicia:
-Dlaczego musisz być taka beznadziejna Marisso Baumann?- spoglądając na siebie z nienawiścią opuściła mieszkanie.


8 komentarzy:

  1. wiedziałam, że jej siostra wróci! Ale nie spodziewałam się, że zabierze Simona i nic z tym nie będzie można zrobić :( liczę, że jednak wszystko się ułoży. Co do Reusa, nie rozumiem jak mógł się tak zachować :/ zapraszam na nowy rozdział i zapraszam http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to ;o Mari nie ma już, ani Marco, ani Simona ;c mam nadzieję, że odzyska obojgu, a Reus zrozumie Mari.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, w jednym dniu stracić wszystko, co się kocha. Mam jednak nadzieję, że szybko wyjaśni się to nieporozumienie z Reusem ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Julita coś Ty zrobiła :"(
    O Matko sie poryczałam :'(
    Wierzę jednak, że to wszystko będzie miało happy end :)
    Czekam na nexta i prosze pisz szybko
    Całuję :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierze...
    Miała czelność pojawić się i zniszczyć życie siostrze jak i swojemu synowi.
    Przecież mały przez nią cierpi, i nie tylko on...
    Ona musi porozmawiać z Marco i wytłumaczyć mu wszystko, może będzie szansa ;c
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie. Po prostu zart.
    Reus... Tak po prostu ja zostawil? Od tak? Bo dowiedzial sie, ze Simon to nie dziecko Mari?
    No zart jakis chyba.
    To po co byly te slowa: "Kocham Cie, jesli o to sie martwisz?"
    Po to, aby killa godzin pozniej powiedziec, ze z nimi koniec?
    Nie rozumiem go. Jezeli tal bardzo kocha Mari to nie moga tego sovie po prostu wytlumczyc?
    Rozumiem, ze jet mu ciezko, bo nienawidzi, kiedy bliska mu osoba klamie, ale on ja kocha...
    Natomiast Cheryl... Nie sppdziewalam sie jej. Chyba jak kazdy.
    Nie powinna od tak zabierac Simona. Przeciez widzi, ze jest przywiazany do Mari i placze bez niej.
    Chora kobieta...
    Czekam na nn. ;))

    Buziaki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak coś przeczuwałam, że jej siostra się pojawi i zabierze Simona... Wielka szkoda :c
    Mam nadzieję, że Reus i Mari porozmawiają i wszystko sobie wyjaśnią :)
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    Ps. Zapraszam do mnie: http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za wredna su.... dziewucha z tej Cheryl! -.- Tyle lat nie pamiętała o Simonie, a teraz nagle zaczęła zgrywać matkę roku! -.- Śmiech na sali! -.-
    A Marco nie powinien się dziwić Marissie, że mu nie powiedziała. Na pewno by to zrobiła tylko potrzebowała na to czasu. To nie jest łatwy temat, więc Reus powinien to zrozumieć, a nie tak reagować... Mam nadzieję, że się opamięta i ją przeprosi...
    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń