środa, 30 lipca 2014

♥ Odcinek 10- Zaufaj mi

Marissa nie spała całą noc. Dzisiaj był ten dzień, kiedy miała powiedzieć młodej pacjentce, że albo urodzi dziecko i umrze lub usunie i przeżyje. Zrobiła to, powiedziała wszystko co i jak ale dlaczego ma w sobie tyle smutku?Para wyszła ze smutkiem i zmartwieniem w oczach, Thomas pewnie miał nadzieję, że Marissa przekona co do usunięcia płodu Jego małżonkę ale tak się nie stało. Młoda matka nie chciała nawet o tym słyszeć, Marissa zresztą nie dziwiła Jej się, zrobiłaby to samo.
Marissa Baumann oddychając ciężko usiadła na ławce przed szpitalem aby ochłonąć.
-Ciężki dzień? - zapytał głos właściciela, który usiadł obok.
-Tak....Reus co Ty tu robisz?- zapytała rozpoznając znajomą sylwetkę blondyna obok siebie.
-Nigdzie nie można Cię dorwać. Nie odbierasz telefonów.
-Przepraszam, mam strasznie dużo pracy w szpitalu.
-Na pewno tylko o to chodzi?
- zapytał zaniepokojony
-A o co jeszcze?
-Myślałem, że mnie unikasz.
-Ja? No co Ty. Po co miałabym to robić. Podjęłam się bardzo trudnej sprawy, obiecałam komuś, że będzie dobrze. Ale wcale tak nie będzie-
stwierdziła dziewczyna patrząc w dal.
-Marissa, co jest?


-Jest taka kobieta, ona jest w ciąży a nie powinna być. To niebezpieczne. Przepraszam nie powinnam więcej mówić. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
-Mari, musisz oddzielać sprawy osobiste od zawodowych. Ta kobieta jest dorosła i wie na pewno co robi.
-Zgadza się ale obiecałam...
-Nie jesteś cudotwórcą.
-Nie jestem- powtórzyła brunetka.
Reus widząc jak dziewczyna się zadręcza chciał Jej bardzo pomóc, urzekła Go w Niej ta wrażliwość, subtelność, to że każdemu chciała pomóc. Nieważne kim był i co w życiu zrobił, to Ona Marissa Baumann kryła się pod twarzą anioła.
-Idziemy do kina- stwierdził Marco.
-Reus, nie żartuj. Nie mogę.
-To nie było pytanie, to było oznajmienie Ci faktu.
-Ale siedzę jeszcze cztery godziny w pracy, a potem...
-A potem pójdziemy do kina.
-Musisz zawsze stawiać na swoim?
-Oderwiesz się od tego wszystkiego na chwilę. Marissa proszę
- blondyn uklęknął na kolanach jak do oświadczyn.
-Wstań wariacie
-Zgodzisz się.
-No wstań, ludzie się patrzą. Zaraz będzie artykuł w gazecie, że mi się oświadczasz.
-No czemu nie-
stwierdził Niemiec
-No ależ romantycznie. Oświadczyłeś mi się w miejscu mojej pracy, w szpitalu. Wstawaj.
-To pójdziesz?
-No ok, bo mi żyć nie dasz. A teraz idź już sobie.


***

Marissa kończąc dyżur wpadła na chwilę do domu aby się przebrać. Jak zwykle nie wiedziała co na siebie włożyć. Z jednej strony chciała się podobać młodemu Niemcowi ale z drugiej nie chciała się ośmieszyć. Postawiła więc na morelową sukienkę i do tego sweterek jakby miało się ochłodzić. Skończyła poprawiać swój makijaż gdy u drzwi rozległ się dzwonek. Roześmiany Simon nacisnął klamkę.
-Wujek?
-Cześć mały, jest mama?
-Ne jesśtem mały. Jeśt. Mamooooo!-
krzyknął chłopiec.
-Simon! Ile razy mam Ci powtarzać, że nie masz sam otwierać drzwi?
Marco spoglądając na Marissę nie mógł oderwać od Niej wzroku. Była taka naturalnie piękna. W zwykłej zwiewnej sukience i minimalizmie w makijażu wyglądała zjawiskowo.
-Spokojnie, to tylko ja- stwierdził Reus.
-Pseplasam.
-Idź do cioci na górę. Mama wróci do Ciebie wieczorem
- brunetka pocałowała chłopca w czoło i razem z Marco wyszła.
-Więc na co idziemy?- zapytała
-Jakiś horror?
-Żebym oknem wyskoczyła?
-No dobra może być komedia.
-Dramat?-
negocjowała dziewczyna.
-Zgoda.

***

Siedząc w kinie na filmie pt. "Hipnotyzer" każdy siedział w skupieniu oglądając losy bohaterów. Marissa poczuła dotyk ręki na swoim ramieniu.
-Reus?- szepnęła do blondyna.
-Tak?
-Nie musisz mnie obejmować. Nie boję się-
dziewczyna zwróciła głowę w stronę Marco.
Wtedy ich nosy zetknęły się. Chłonęli zapach swojego ciała nawzajem. Piłkarz delikatnie musnął usta dziewczyny. Po chwili odwzajemniła to.
-Marco- szepnęła- Jesteśmy w kinie. Przestań.
W rzeczywistości wcale nie chciała tego przerywać. Było tak idealnie, tak pięknie. Zupełnie jak na pierwszej randce, jak pierwszy pocałunek. Czujesz wtedy, że możesz góry przenosić a w Twoim brzuchu kotłuje się milion malutkich motylków.

***

Gdy wyszli na zewnątrz zrobiło się niezręcznie, ani jedno ani drugie nie wiedziało co powiedzieć.
-Ja- zaczęli oboje.
-Po prostu odwieź mnie do domu- rzekła dziewczyna
Będąc pod domem znów zapadła cisza.
-Marissa- zaczął Reus. -Wcale tego nie żałuję. Dawno chciałem to zrobić i było idealnie- stwierdził na co dziewczyna oblała się rumieńcem.
-Ja, ja....nie wiem co mam powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić, chcę tylko, żebyś otworzyła się przede mną. Zależy mi na Tobie.
- splótł razem ich
palce.
Przysuwając się bliżej dziewczyna spojrzała prosto w oczy blondyna.
-Boję się, co jeśli zaangażuję się a Ty mnie zostawisz?
Blondyn oparł czoło o głowę Marissy.
-Zaufaj mi.
******************************************

Pierwsza dziesiątka za nami!
i już nabiłyście ponad 6000 wyświetleń. Nie wchodziłam tu dawno i nie spodziewałam się aż takiej liczby. Jesteście Kochane ♥
I nie ważne czy jest 15 komentarzy czy 5.

Dla takich chwil warto żyć! ♥

Kocham Was!

Pierwszy pocałunek za nami!

Buziaki :***


8 komentarzy:

  1. Aaaa. Ja chce tego więcej ! <3
    Pisz szybko kolejny rozdział bo ja chyba nie wytrzymam... :D
    Marissa nie powinna się przejmować tak tą kobietą, chodź ją rozumiem.
    Ale całe szczęście, że miała Reusa. I pierwszy pocałunek.
    O Matko, jak ja się cieszę ! <3
    Ale najbardziej podoba mi się fakt, że Reus zdobył się na odwagę i powiedział jej o swoich uczuciach.! ;*** Cudowni.
    Czekam na nn i zapraszam do siebie. :)

    Buziole ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa! Cudeńko!
    Jak ty to robisz!?
    Jest cudowny... Idealny... Wspaniały... Boski <33
    Boże ja chcę kolejny. Tu i teraz. Zaraz! Tu! Chcę! Kolejny! Rozdział!
    Widać, że Reus'owi zależy na Marissie. A ona powinna otworzyć się przed nim i mu zaufać.
    Ten pocałunek. To ja opierali się o swoje czoła. Aww.. *_*
    Wczułam się w ten rozdział. Jeszcze żaden rozdział nie wciągnął mnie tak bardzo jak ten.
    Kocham... <33
    Niecierpliwie czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie.
    Dawno cię nie było. :D

    Buziaczki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja przed szpitalem, świetna *.* kino, nie spodziewałam się... cudo! Mam nadzieje, że wykluje się z tego coś więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeju co ty ze mną robisz kochana :D
    Tak się wchłonęłam, że przeczytałam ten rozdział z 5 razy <3
    Jest taki cudowny, piękny awww <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejeunciu :O
    No nareszcie, tyle na to czekałam :)
    Widzę, że akcja nam się rozkręca :3
    Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja kocham to opowiadanie <3
    Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że w końcu się pocałowali :D
    Mam ogromną nadzieję, że Mari mu zaufa... ;)
    Pozdrawiam i z ogromną niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo cudowny blog :) Przyjemnie się czyta i jest naprawdę ciekawie. Pocałunek w kinie,o jeju! ♥ Simon to przesłodkie dziecko. Marco się stara i bardzo dobrze. Czekam na kolejny! :) Dziękuje za komentarz u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łoo no nareszcie! :D Tak długo musiałam na to czekać :D Nareszcie będą razem! :)
    Mam nadzieję, że nikt im nie popsuje tego...
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń