Kierując
się w stronę samochodu Marissa marzyła tylko o tym, by jak
najszybciej znaleźć się w domu. Jednak los tego dnia nie był dla
Niej zbyt łaskawy, ledwo wsiadła do auta przekręcając kluczyk w
stacyjce by ruszyć z miejsca samochód odmówił posłuszeństwa.
-No
błagam, nie rób mi tego- dziewczyna postanowiła prowadzić monolog
w środku pojazdu.
Zrezygnowana
opierając głowę na kierownicy zaczęła klnąć pod nosem,
-Co
za grat! Nawet do domu spokojnie nie dojadę- stwierdziła trzaskając
drzwiami.
-Może
pomóc?- usłyszała za sobą głos, którego tego dnia tak bardzo
unikała.
-Nie
trzeba. Nic takiego.
-Daj
kluczyki- stwierdził blondyn wyciągając dłoń.
Marissa nie wiedziała co w tym momencie ma robić, jak się zachować. Może
powinna się odezwać? Nie, to stanowczo nie było wskazane. Za
bardzo Ją zabolało to rozstanie, żeby teraz po raz kolejny wbić
sobie nóż w sam środek serca.
-Nic
nie da rady zrobić. Musisz odstawić auto do mechanika- z transu
wybił Ją głos Marco.
-Dobrze,
jutro to zrobię. Dziękuję- postanowiła szybko zamknąć auto i
ulotnić się jak najdalej stąd. Choćby na koniec świata.
-Może
Cię podrzucę?- zapytał lecz brunetce ani się śniło zbliżyć
się do Niego choćby na krok. Zauważając w oddali Natalie, rzekła:
-Nie,
pojadę z Nat. Mieszka niedaleko mnie. Cześć- odeszła zostawiając
blondyna samego., podeszła do koleżanki.Natalie choć wcale nie
miała po drodze do domu odwiozła Marissę w jej domowe zacisze.
***
Następnego
dnia młodej Niemce odholowano samochód do naprawy co skutkowało
tym, że przez najbliższe dni będzie skazana na środki publicznego
transportu. Wiązało się to też z tym, że trzeba wcześniej wstać,
by zdążyć do pracy. Jak co ranka bez śniadania Marissa wyruszyła
do szpitala. Czekała Ją poważna rozmowa z młodą pacjentką,
która miała tętniaka w głowie.
-Witam
Saro- zaczęła od progu.
-Dzień
dobry pani doktor. Co ze mną?
-Możemy
dziś przeprowadzić operację.
-To
świetnie. W końcu nie będę widzieć podwójnie i pozbędę się
tych zawrotów głowy.
-Saro
niestety pozbędziesz się jeszcze czegoś- stwierdziła Marissa
-Co
to oznacza?
-Tętniak
jest w mózgu, wiec musimy Ci....-lekarka spojrzała niepewnie na
pacjentkę. Nie lubiła przekazywać takich informacji ludziom.
-Musimy Ci obciąć włosy. Wszystkie.- dodała.
Sara
wyraźnie zbladła. Dla 15-letniej dziewczyny takie słowa stanowiły
nie mały szok.
-Ale
dlaczego? Nie możecie wyciąć tylko kawałek?
-Saruś
rozumiem co czujesz, naprawdę. Ale tętniaka masz w mózgu.
Musielibyśmy ściąć włosy na czubku głowy, pomyśl nieciekawie
by to wyglądało. Włosy odrosną skarbie a do tej pory możesz
nosić perukę.
-Nie
mam innego wyboru, prawda?
-Przykro
mi.
-Dobrze,
ufam Pani, róbcie co musicie.
Mając
zgodę na operację Marissa zabrała dziewczynę do sali operacyjnej.
Nie chciała, żeby dziewczyna oglądała jak golą Jej włosy więc
od razu wstrzyknęła dożylnie środek usypiający, żeby Sara
usnęła. Po odczekaniu paru minut chirurdzy wzięli się do roboty.
Gdy dziewczyna była już gotowa młoda Niemka wzięła do ręki
skalpel po czym z drugim chirurgiem zaczęli zabieg usuwania
tętniaka. Docierając do Niego jeszcze raz obejrzeli Go pod
mikroskopem. Był ogromny, nic dziwnego, że dziewczyna co chwilę
mdlała, uciskał Jej układ nerwowy. Po wycięciu tętniaka wspólnie
zszyli Jej czaszkę po czym owinęli głowę bandażem. Dziewczyna
nadal była pod wpływem narkozy więc smacznie spała, operacja się
udała. Marissa mogła wrócić do pacjentów.
***
Po
dwóch godzinach dostała informację o wybudzeniu Sary, poszła wiec
na OIOM porozmawiać z pacjentką.
-Wszystko
się udało?- zapytała dziewczyna
-Tak.
Nie masz już tego okropieństwa w głowie, musisz teraz odpoczywać.
-Pani
doktor a moje włosy?
-Masz
teraz bandaż na głowie, nie uciska zbyt mocno?
Dziewczyna
pokiwała przecząco głową na znak, że wszystko jest ok. Miała
jednak nadzieję, że nie wycięli Jej wszystkich włosów. Marissa
widząc smutek na twarzy dziewczyny rzekła:
-Ejj,
nie smuć się, teraz możesz mieć takie włosy jakie tylko
zechcesz. Blond albo czarne. Ja bym chciała rude, długie, lokowane-
rozmarzyła się lekarka.
-Chcę
mieć takie jak Pani. Są piękne.
-Dobrze
jak tylko poczujesz się lepiej to wybierzemy perukę. Teraz idź
spać.
Dziewczyna
posłusznie zmrużyła oczy by odpłynąć w krainę Morfeusza. W
takich chwilach Marissa przypomniała sobie po co została lekarzem,
obejrzała się tylko w drzwiach na śpiącą osobę Sary po czym
zdejmując kitel skierowała się do domu. Autobus jechał
niemiłosiernie długo, nie to co Jej auto. Wyczekiwała już dnia
kiedy będzie mogła odebrać Je spowrotem.
***
Weszła
do swego lokum z lekkim bólem głowy, przez cały dzień nie zdążyła
nic zjeść oprócz batona kupionego w szpitalnym automacie. Wyjęła
sałatę lodową, posiekała marchewkę, ogórka, pomidora po czym
krojąc szynkę wrzuciła wszystko do miski. Na wierzch wylała
jogurt naturalny i zasiadła do stołu, było tak cicho. W lodówce
pustka, nie było nic. Kompletnie nic. Gdyby był Simon...
-Nie,
nie, nie.- zganiła siebie w myśli. -Nie mogę wciąż
rozpamiętywać.
Podczas
konsumpcji swojej kolacji usłyszała dzwonek do drzwi. Bardzo
niechętnie podniosła się z krzesła by otworzyć drzwi...
************************************
Przepraszam, że taki krótki~! Ale musiałam w tym momencie zakończyć o!
Jak tam zaczął się Wam rok szkolny?
Pozytywnie czy negatywnie?
<3
myśle, że Sara będzie zdrowa :) co do Marissy, współczuje jej, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Że Simon i Marco wrócą, zapraszam do mnoe na 10 i pozdrawiam :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1w
OdpowiedzUsuńhttp://walcz99.blogspot.com/?m=1 nominowałam cię do Liebster Award! ;)
UsuńCiekawe kto stał przed drzwiami. Może Marco? Żal mi Mari, mam nadzieję, ze wszystko jej się poukłada. Czekam na kolejny rozdział. Zapraszam do mnie. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNo jak możesz mi tutaj kończyć no ?
OdpowiedzUsuńJestem mega ciekawa kto przyszedł do Mari :)
Wierzę, że wszystko sie ułoży :)
Pozdrawiam i zyczę weny :)
No jak mogłaś z tym momencie?! Teraz się będę zastanawiać czy to Marco, czy to jej wstrętna siostrunia z Simonem czy ktoś jeszcze inny! -.- Grr pisz szybko następny, bo nie wytrzymam! :D
OdpowiedzUsuńRozdział super! :)
Czy Ty chcesz zostać lekarzem, że tak precyzyjnie opisujesz operację? :D
Buziaki ;**
No, no, no. Kolejnh i kolejny niesamowicie boski.
OdpowiedzUsuńJeju... Czemu oni po prostu nie moga sobie wszystkiego wytlumaczyc!? Tak po prostu?
I tak po prostu do siebie wrocic!?
Mari teskni za Reus'em, a on za nia.
Nie moga bez siebie zyc i tylko utrudniaja sobie zycie.
A co so Simona... Mam nadzieje, ze predzej czy pozniej znow zawita w SWOIM domu. Bo w koncu tu sie wychowal.
I jeszcze jedno.
Mam nadziejeh, ze przed tymi drzwiami stoi Reus, z kwiatami roz i przeprosinami.
A jak nie Marco to moze Simon?
No blagam. Niech to bedzie ktorys z nich.
Niecierpliwiw czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie.
Buziaki... ;**
Dobrze, że z Sarą wszystko w porządku ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że udała się operacja.
Nie mogę się doczekać kolejnego, tak strasznie mnie ciekawi, kto do niej przyszedł.
Może Marco, albo jej siostra oddać Simona ;)
Buziaki ;**
Z racji tego, iż bardzo podoba mi się Twój blog, nominowałam Cię do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz tutaj.: http://doskonale-rozni.blogspot.com/p/liebster-award.html
Buzkiaki... ;**