niedziela, 7 września 2014

♥ Odcinek 17- Nie mogę wciąż rozpamiętywać.

Kierując się w stronę samochodu Marissa marzyła tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Jednak los tego dnia nie był dla Niej zbyt łaskawy, ledwo wsiadła do auta przekręcając kluczyk w stacyjce by ruszyć z miejsca samochód odmówił posłuszeństwa.
-No błagam, nie rób mi tego- dziewczyna postanowiła prowadzić monolog w środku pojazdu.
Zrezygnowana opierając głowę na kierownicy zaczęła klnąć pod nosem,
-Co za grat! Nawet do domu spokojnie nie dojadę- stwierdziła trzaskając drzwiami.

-Może pomóc?- usłyszała za sobą głos, którego tego dnia tak bardzo unikała.
-Nie trzeba. Nic takiego.
-Daj kluczyki- stwierdził blondyn wyciągając dłoń.
Marissa nie wiedziała co w tym momencie ma robić, jak się zachować. Może powinna się odezwać? Nie, to stanowczo nie było wskazane. Za bardzo Ją zabolało to rozstanie, żeby teraz po raz kolejny wbić sobie nóż w sam środek serca.
-Nic nie da rady zrobić. Musisz odstawić auto do mechanika- z transu wybił Ją głos Marco.
-Dobrze, jutro to zrobię. Dziękuję- postanowiła szybko zamknąć auto i ulotnić się jak najdalej stąd. Choćby na koniec świata.
-Może Cię podrzucę?- zapytał lecz brunetce ani się śniło zbliżyć się do Niego choćby na krok. Zauważając w oddali Natalie, rzekła:
-Nie, pojadę z Nat. Mieszka niedaleko mnie. Cześć- odeszła zostawiając blondyna samego., podeszła do koleżanki.Natalie choć wcale nie miała po drodze do domu odwiozła Marissę w jej domowe zacisze.


***


Następnego dnia młodej Niemce odholowano samochód do naprawy co skutkowało tym, że przez najbliższe dni będzie skazana na środki publicznego transportu. Wiązało się to też z tym, że trzeba wcześniej wstać, by zdążyć do pracy. Jak co ranka bez śniadania Marissa wyruszyła do szpitala. Czekała Ją poważna rozmowa z młodą pacjentką, która miała tętniaka w głowie.
-Witam Saro- zaczęła od progu.
-Dzień dobry pani doktor. Co ze mną?
-Możemy dziś przeprowadzić operację.
-To świetnie. W końcu nie będę widzieć podwójnie i pozbędę się tych zawrotów głowy.
-Saro niestety pozbędziesz się jeszcze czegoś- stwierdziła Marissa
-Co to oznacza?
-Tętniak jest w mózgu, wiec musimy Ci....-lekarka spojrzała niepewnie na pacjentkę. Nie lubiła przekazywać takich informacji ludziom. -Musimy Ci obciąć włosy. Wszystkie.- dodała.
Sara wyraźnie zbladła. Dla 15-letniej dziewczyny takie słowa stanowiły nie mały szok.
-Ale dlaczego? Nie możecie wyciąć tylko kawałek?
-Saruś rozumiem co czujesz, naprawdę. Ale tętniaka masz w mózgu. Musielibyśmy ściąć włosy na czubku głowy, pomyśl nieciekawie by to wyglądało. Włosy odrosną skarbie a do tej pory możesz nosić perukę.
-Nie mam innego wyboru, prawda?
-Przykro mi.
-Dobrze, ufam Pani, róbcie co musicie.
Mając zgodę na operację Marissa zabrała dziewczynę do sali operacyjnej. Nie chciała, żeby dziewczyna oglądała jak golą Jej włosy więc od razu wstrzyknęła dożylnie środek usypiający, żeby Sara usnęła. Po odczekaniu paru minut chirurdzy wzięli się do roboty. Gdy dziewczyna była już gotowa młoda Niemka wzięła do ręki skalpel po czym z drugim chirurgiem zaczęli zabieg usuwania tętniaka. Docierając do Niego jeszcze raz obejrzeli Go pod mikroskopem. Był ogromny, nic dziwnego, że dziewczyna co chwilę mdlała, uciskał Jej układ nerwowy. Po wycięciu tętniaka wspólnie zszyli Jej czaszkę po czym owinęli głowę bandażem. Dziewczyna nadal była pod wpływem narkozy więc smacznie spała, operacja się udała. Marissa mogła wrócić do pacjentów.


***


Po dwóch godzinach dostała informację o wybudzeniu Sary, poszła wiec na OIOM porozmawiać z pacjentką.
-Wszystko się udało?- zapytała dziewczyna
-Tak. Nie masz już tego okropieństwa w głowie, musisz teraz odpoczywać.
-Pani doktor a moje włosy?
-Masz teraz bandaż na głowie, nie uciska zbyt mocno?
Dziewczyna pokiwała przecząco głową na znak, że wszystko jest ok. Miała jednak nadzieję, że nie wycięli Jej wszystkich włosów. Marissa widząc smutek na twarzy dziewczyny rzekła:
-Ejj, nie smuć się, teraz możesz mieć takie włosy jakie tylko zechcesz. Blond albo czarne. Ja bym chciała rude, długie, lokowane- rozmarzyła się lekarka.
-Chcę mieć takie jak Pani. Są piękne.
-Dobrze jak tylko poczujesz się lepiej to wybierzemy perukę. Teraz idź spać.
Dziewczyna posłusznie zmrużyła oczy by odpłynąć w krainę Morfeusza. W takich chwilach Marissa przypomniała sobie po co została lekarzem, obejrzała się tylko w drzwiach na śpiącą osobę Sary po czym zdejmując kitel skierowała się do domu. Autobus jechał niemiłosiernie długo, nie to co Jej auto. Wyczekiwała już dnia kiedy będzie mogła odebrać Je spowrotem.


***


Weszła do swego lokum z lekkim bólem głowy, przez cały dzień nie zdążyła nic zjeść oprócz batona kupionego w szpitalnym automacie. Wyjęła sałatę lodową, posiekała marchewkę, ogórka, pomidora po czym krojąc szynkę wrzuciła wszystko do miski. Na wierzch wylała jogurt naturalny i zasiadła do stołu, było tak cicho. W lodówce pustka, nie było nic. Kompletnie nic. Gdyby był Simon...
-Nie, nie, nie.- zganiła siebie w myśli. -Nie mogę wciąż rozpamiętywać.
Podczas konsumpcji swojej kolacji usłyszała dzwonek do drzwi. Bardzo niechętnie podniosła się z krzesła by otworzyć drzwi...
************************************
Przepraszam, że taki krótki~! Ale musiałam w tym momencie zakończyć o!
Jak tam zaczął się Wam rok szkolny?
Pozytywnie czy negatywnie?
<3



8 komentarzy:

  1. myśle, że Sara będzie zdrowa :) co do Marissy, współczuje jej, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Że Simon i Marco wrócą, zapraszam do mnoe na 10 i pozdrawiam :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://walcz99.blogspot.com/?m=1 nominowałam cię do Liebster Award! ;)

      Usuń
  2. Ciekawe kto stał przed drzwiami. Może Marco? Żal mi Mari, mam nadzieję, ze wszystko jej się poukłada. Czekam na kolejny rozdział. Zapraszam do mnie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak możesz mi tutaj kończyć no ?
    Jestem mega ciekawa kto przyszedł do Mari :)
    Wierzę, że wszystko sie ułoży :)
    Pozdrawiam i zyczę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak mogłaś z tym momencie?! Teraz się będę zastanawiać czy to Marco, czy to jej wstrętna siostrunia z Simonem czy ktoś jeszcze inny! -.- Grr pisz szybko następny, bo nie wytrzymam! :D
    Rozdział super! :)
    Czy Ty chcesz zostać lekarzem, że tak precyzyjnie opisujesz operację? :D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, no. Kolejnh i kolejny niesamowicie boski.
    Jeju... Czemu oni po prostu nie moga sobie wszystkiego wytlumaczyc!? Tak po prostu?
    I tak po prostu do siebie wrocic!?
    Mari teskni za Reus'em, a on za nia.
    Nie moga bez siebie zyc i tylko utrudniaja sobie zycie.
    A co so Simona... Mam nadzieje, ze predzej czy pozniej znow zawita w SWOIM domu. Bo w koncu tu sie wychowal.
    I jeszcze jedno.
    Mam nadziejeh, ze przed tymi drzwiami stoi Reus, z kwiatami roz i przeprosinami.
    A jak nie Marco to moze Simon?
    No blagam. Niech to bedzie ktorys z nich.
    Niecierpliwiw czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie.

    Buziaki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że z Sarą wszystko w porządku ;)
    Ciesze się, że udała się operacja.
    Nie mogę się doczekać kolejnego, tak strasznie mnie ciekawi, kto do niej przyszedł.
    Może Marco, albo jej siostra oddać Simona ;)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Z racji tego, iż bardzo podoba mi się Twój blog, nominowałam Cię do Liebster Award.
    Więcej informacji znajdziesz tutaj.: http://doskonale-rozni.blogspot.com/p/liebster-award.html

    Buzkiaki... ;**

    OdpowiedzUsuń