piątek, 20 czerwca 2014

♥ Odcinek 5- Usiądziesz ze mną?

Wyczekujemy w życiu wielkich chwil; awansu w pracy, narodzin dziecka, wygrania wymarzonej wycieczki, zakupie wielkiego domu z basenem. A tak na prawdę powinniśmy cieszyć się małymi rzeczami; wspólny spacer uliczkami miasta przecież daje tyle radości, wspólne upieczenie ciasta przy którym można uśmiać się do łez, obejrzenie razem ckliwego dramatu po którym wszyscy płaczą. To są właśnie najlepsze chwile w życiu człowieka i to do ich dążenia powinniśmy zmierzać. Najważniejsza w życiu jest druga osoba u Twego boku. Ta myśl, że musisz się o Nią troszczyć, starać się by jej nic nie brakowało, postanowić sobie, że nigdy nie pozwolisz by uroniła chociaż jedną łzę. Niekoniecznie musi być to miłość partnerska, starsza samotna babcia też potrzebuje ciepła, zapracowana mama, która nie ma na nic siły po powrocie z pracy też ucieszyłaby się gdyby ujrzała gotowy obiad na stole. To o nich powinniśmy myśleć, bo są celem naszego życia.
Z samego rana Marissa krzątała się po kuchni przygotowując śniadanie dla Simona i siebie. Od dłuższego czasu jadła to co chłopiec, gdy miał ochotę na tosty jedli tosty, gdy zażyczył sobie jajecznicę była jajecznica. Przyzwyczaiła się już, że dobro Jej dziecka jest najważniejsze i zrobi wszystko żeby było szczęśliwe. Z samego rana dziewczyna otrzymała telefon niecierpiący zwłoki.
-Ughh to z pracy- oznajmiła Simonowi, który konsumował płatki z mlekiem.
-Tak, słucham?
-Witam pani Baumann. Mam prośbę
- rzekł głos w słuchawce.
-W czym mogę pomóc?
-W przyszłym tygodniu jest mecz wyjazdowy, który rozgrywa się w Londynie. Nie mamy żadnego lekarza na zbyciu. Da pani radę polecieć z nami?
-Tak, oczywiście-
oznajmiła Marissa patrząc jak Simon zajada swój pierwszy dzisiejszego dnia posiłek.

***

Kolejne dni w szpitalu mijały spokojnie, jakoś mniej wypadków, pacjentów. Nastała środa a wiec przeddzień wylotu do Londynu, po skończonym dyżurze dziewczyna zrobiła zakupy aby Katja nie musiała nic robić tylko pilnować Simona. Kupiła wszystkie potrzebne składniki po czym wsiadła do auta zmierzając w kierunku domu. Postanowiła iść dziś wcześniej spać, gdyż jutro musiała wstać o 6.00 rano. Jednak mając małe dziecko w domu pójście spać o cywilizowanej porze było niemożliwe. Już od progu chłopiec chciał się bawić w policjanta i złodzieja.
-Kochanie a pozwolisz mi coś zjeść?
-Zjes jak bedzies sedzec w aleście.
-Zrobimy tak. Ja pójdę zjeść obiad, zrobię Ci budyń a potem się pobawimy dobrze?
- podstępem postanowiła podejść małego.
-Dobźe ale ćekoladowy!
-Okey, leć do pokoju i się na chwilę sam pobaw.

Nie mogła okłamywać własnego dziecka więc po skończonym posiłku pobawili się w służby policyjne. Po 20.00 przyszła Katja wiec Marissa mogła wziąć prysznic i iść spać. Ogarniecie walizki i przyrządzenie zapasu jedzenia dla Simona zajęło Jej równe dwie godziny. Tak śmiało można było rzec: Młoda matka była nadopiekuńcza. Po 22.00 poszła złożyć się do snu. Jednak jak w takich chwilach bywało sen nie nadchodził. Można było wiercić się to w prawą to w lewą stronę ale powieki i tak nie chciały zamknąć się w pojednawczym geście. Rozmyślając o wszystkim i o niczym minęła kolejna godzina w końcu zmęczona usypianiem dziewczyna włączyła telewizor. Pierwszy lepszy kanał zmęczył Ją do reszty, po chwili oddała się błogiemu snu.

***

Gdy rano zadzwonił budzik brunetka nie wiedziała w którą stronę najpierw spojrzeć. Nienawidziła aż tak porannych pobudek. Włożyła na nogi włochate papcie i pognała do kuchni zrobić sobie kawę. Do rzeczy od których Marissa była uzależniona już na pewno należała kofeina, poruszając się cicho aby nie zbudzić Katji i Simona wyruszyła na górę aby się ubrać. Postawiła na jeansy, do tego wygodne różowe trampki i zielony top. Narzuciła na siebie marynarkę i ciągnąc za sobą walizkę wybrała się na lotnisko. Stwierdziła, że chyba dotarła jako ostatnia widząc już spore zgrupowanie.
-No siema- zaczepił ją Sven który tez najwyraźniej dopiero co przybył. -Wiec lecimy razem do Londynu?- zapytał poruszając zabawnie brwiami.
-Na to wychodzi- uśmiechnęła się promiennie.


Widząc Reusa przed sobą zapytała Bendera:
-Usiądziesz ze mną?
-Skoro pani sobie tego życzy. Daj tę walizkę zaniosę ją
.
Piłkarz oddalił się oddać bagaże natomiast Marissa podeszła bliżej Dortmundczyków.
-Widzę, że już wszyscy są więc na pokład- zarządził Klopp.
Dziewczyna postanowiła zaczekać na Bendera, który właśnie szedł w Jej stronę.
-Nie wchodzisz?- zapytał Marco
-Czekam na..o właśnie Niego- stwierdziła Mari pokazując chłopaka.
Rozsiedli się wygodnie wyczekując na lot do Londynu.
-Miałem nadzieję, że usiądziesz ze mną- szepnął blondyn na ucho Marissie przechodząc obok
-Co to za różnica? Chcesz mi coś powiedzieć?- dziewczyna próbowała udać obojętność.
-W sumie to nie.
-Więc lepiej usiądź, zaraz ruszamy
- oznajmiła słysząc głos stewardessy.
Zapięli pasy i poszybowali w górę. Dziewczyna uwielbiała latać. Już jako dziecko podróżowała do Grecji w celu odwiedzin swojej babci. Spojrzała kątem oka na Reusa, który czymś przybity włożył na uszy słuchawki topiąc się w melodii muzyki. Wpatrzyła się w Niego jak w obraz. Dlaczego wywoływał u Niej tyle emocji?, czy to było normalne? W tej chwili czuła się źle traktując tak blondyna. Tylko dlatego usiadła z Benderem, żeby Reus nie mógł się do Niej zbliżyć. Udało się Jej osiągnąć cel, dlaczego wiec czuła się tak okropnie?
******************************************
Dziekuję, dziękuję!!! Za tyle wyświetleń, komentarzy i słów otuchy! Jesteście najlepsze!!!! ♥
5 dla Was:*
Mam nadzieje, że sie spodoba:)


<33 słodkie!

12 komentarzy:

  1. Podoba sie i to bardzo. Nwm jak to robisz ale nawet rozdział bez wielkiej sensacji jest ciekawy :) z niecierpliwością czekam na kolejny czuje, że w Londynie może się coś stać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że się podoba <3
    Jest cudowne! <3
    Może coś się wydarzy na tym wyjeździe ;)
    Marco nie może odpuścić <3
    Czekam na kolejny
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale piszesz cudownie! <3 Proszę Cię w przyszłości wydaj jakąś książkę, może być o byle czym i tak będzie najciekawsze na świecie :)
    Na tym wyjeździe z pewnością coś się wydarzy :) Mam nadzieję, że coś romantycznego, cudownego... Marco jakoś przekona Mari do siebie i będzie cudownie :)
    Czekam na nexta <3
    Zapraszam do siebie :)
    Buziaczki :* ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, a Reus uroczy jak zawsze !
    Pozdrawiam i czekam na nn :***
    Szalona Fanatyczka :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że Marissa odrzuca Marco, myślę że byliby fajna parą.Może pobyt w Londynie będzie przełomowy w ich znajomości? Jestem pełna podziwu że główna bohaterka tak ze wszystkim sobie dobrze radzi. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się jeszcze pytasz czy się podoba ?! no pewnie ! :*
    Marissa, źle potraktowała Reusa. :/
    Dlaczego Ona nie daje dojść sobie do wiadomośi, że Ona Go kocha ! <3 tylko w sobie to tłumi ...
    Ech, wyczuwam, że coś wydarzy się w tym Londynie :D
    Rozdział trochę krótki, ale za to jaki ciekawy !
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesuuu... Cudny...
    Kocham Twojego bloga! <3
    Szkoda, że Marissa tak olała Reus'a.
    I jeszcze ta końcówka rozdziału.
    Mam nadzieję, że podczas pobytu w Londynie ta dwójka jakoś zbliży się do siebie.
    Niecierpliwie czekam na nexta, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy: http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/

    Buźka ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że to olewanie Marco przyniesie pozytywne skutki :) Byliby bardzo fajną parą :) Liczę na to, że ten wyjazd do Londynu zbliży ich do siebie :)
    Rozdział jak każdy genialny :) Uwielbiam styl w jakim je piszesz <3
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, rewelacja <3
    Szkoda mi Marco, Marissa nie powinna go tak olewac ;//
    Widac że cos do siebie ich ciagnie... ;****
    Może pobyt w Londynie, to zmieni ? :)
    Mam nadzieje że tak. ;D

    Buziole, Marta ;*****

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że Marissa tak odrzuca Marco.. :/
    Rozdział genialny ! :*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy blog dlugi-sen-diany.blogspot.com ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej cudowne, może coś się wydarzy na tym wyjezdzie .? Pisz szybko następny..
    I ten Marc.. <3
    No nic to zapraszam jeszcze do mnie na alexisandnela.blogspot.com albo
    http://elpassatielfutur-acaciaandcristian.blogspot.com/2014/07/prolog-wola-walki-jej-drugim-imieniem.html?m=1

    OdpowiedzUsuń