Robiło
się późno a Katja miała w domu jeszcze projekt do zrobienia więc
pomału ubierała się wyjścia.
W
tym samym momencie rozległ się dzwonek u drzwi. Katja jednym ruchem
ręki otworzyła wrota.
-Nie
powinieneś tu przychodzić- stwierdziła widząc nieproszonego
gościa.
-Daj
spokój Kat, dam sobie radę, idź do domu.
Całując
przyjaciółkę w policzek dziewczyna opuściła pomieszczenie.
-Przepraszam,
dotarło do mnie, że to omdlenie częściowo przeze mnie. Nie
powinienem zostawiać Cię samej z problemami.
-Daj
spokój to tylko i wyłącznie moja wina. Nie powinnam być
kłamczuchą.
-Proszę
nie mów tak, nie jesteś. Poniosło mnie wtedy.
-Co
tam trzymasz?- zapytała dziewczyna widząc zajęte ręce Marco.
-Przyniosłem
Ci książki. Kryminały jak lubisz, żebyś się nie nudziła w ten
czas.
-Dziękuję-
odebrała lektury dotykając przez przypadek dłoni Reusa.
-Pomyślałem,
że moglibyśmy zostać przyjaciółmi.
-Nie-
odparła Marissa.
-Nie?
-Nie
potrafię być tylko przyjaciółką- rzucając książki na stół
dziewczyna zaczęła całować blondyna. Ten z początku wydawał się
zdziwiony, jeszcze niedawno Niemka nie chciała słyszeć o związku.
Z chwilą jednak zaczął oddawać pocałunki. Podczas gdy Marissa
wsunęła swoją dłoń pod koszulkę chłopaka wędrując opuszkami
palców po Jego nagim torsie blondyn zrozumiał do czego to zmierza.
-Powinnaś
odpoczywać.
Odsuwając
się lekko do tyłu zapytała:
-Nie
chcesz udzielić mi pomocy?
-Marissa,
jesteś okropna. Nie prowokuj mnie, muszę jechać do domu. Jutro mam
z samego rana trening.
-Przecież
możesz pojechać stąd.
-Muszę
załatwić jeszcze jedną sprawę słonko.
-No
dobrze jedź sobie- odparła.
-Ejj
teraz mnie wyganiasz?
Przyciągając
za T-shirt Marco zaczęła znów namiętnie Go całować
-Jak
tak dalej pójdzie to nie wyjdę stąd.
-Dobra,
idź już. Ale przyjdziesz jutro?
-Od
razu po treningu jestem- pocałował Ją w sam czubek nosa.
-Marissa?
Wiem, że nie ma już Simona ale świetnie się Nim opiekowałaś i
jestem z Ciebie dumny. Teraz ja się Tobą zaopiekuję, pozwolisz?
-Nie
potrzebuję opieki, potrafię się sama sobą zająć.
-Tak,
widzę Kochanie. Wylądowałaś w domu, bo wcześniej zemdlałaś.
-Pójdziesz
dziś w końcu?
-Już
idę- całując dziewczynę na pożegnanie zamknął za sobą drzwi.
Marissa
zdążyła wejść do kuchni gdy drzwi znów się otworzyły.
-Zapomniałem
czegoś zabrać- pocałował dziewczynę- Kocham Cię, uważaj na
siebie.
***
Szczęśliwa
dziewczyna postanowiła przyrządzić sobie kąpiel. Wlewając swój
ulubiony płyn do kąpieli rozkoszowała się chwilą. Nie sądziła,
że kiedykolwiek będzie mogła z optymizmem spojrzeć w swe odbicie
w lustrze. A teraz mało tego, że mogła to uczynić miała w sobie
tyle energii, że góry mogłaby przenosić. Z nadmiaru emocji nie
mogła zasnąć więc zrobiła sobie kakao. Nie zdążyła upić łyka
a Jej głowa bezwiednie opadła na poduszkę.
***
Obudził
Ją dzwonek do drzwi, ktoś był bardzo natarczywy bawiąc się
przyrządem. Zaspana Marissa spojrzała na zegarek, 9:00 rano. Już
nie pamiętała kiedy tak długo spała. Z drugiej strony była
ciekawa kto postanowił Jej przerwać sen. Wciągając na nogi kapcie
podeszła do drzwi.
-No
już myślałem, że śpisz- bezceremonialnie wymijając dziewczynę
wkroczył do środka.
-No
wiesz, o tej porze niektórzy jeszcze śpią. Co Ty tu robisz? Nie
powinieneś mieć treningu?
-Podczas
gdy sobie chrapałaś to już na Nim byłem!
-Ejj!
Tylko nie chrapałaś! Dobra? -Całując dziewczynę w czoło Reus
położył dwie reklamówki na blacie kuchennym. Zamierzał zrobić
śniadanie dla ukochanej, była wychudzona i przemęczona. To przez
to zemdlała, nie mógł dopuścić do podobnej sytuacji. Widząc co
wyczynia Marco w Jej kuchni, dziewczyna oznajmiła:
-Tylko
nie mów, że Ty też zamierzasz mnie dokarmiać.
-Słoneczko,
żebyśmy się dobrze zrozumieli, siłą Ci to wepchnę jeśli będzie
trzeba. Co Ci strzeliło do głowy, żeby nie jeść?
Marissa
spojrzała w dal przypominając sobie ostatnie zdarzenia z Jej życia.
Reus zrozumiał, że nie powinien tego mówić. W spojrzeniu
dziewczyny można było ujrzeć smutek i pustkę.
-Przepraszam
skarbie, nie chciałem- zaczął blondyn klękając przed dziewczyną.
-Nie,
nic się nie stało. Już dobrze- stwierdziła czochrając Niemca po
włosach.
-Nic
nie jest dobrze- oznajmił Reus gwałtownie podrywając się z miejsca
stanął przy oknie.
-Straciłaś
Simona a ja zamiast być przy Tobie uciekłem jak jakiś cholerny
tchórz. Nie mogę sobie tego darować.
Podchodząc
prawie niesłyszalnie brunetka objęła od tyłu Marco muskając
wargami Jego kark.
-Ale
jesteś teraz tutaj i tylko to się liczy.
Odwracając
się spojrzał w Jej brązowe oczy by utonąć po chwili w pocałunku.
-A
gdzie mam być? Tęskniłem.
-Marco,
nie wspominajmy już starych spraw. Co było już nie wróci.
Popełniłeś błąd ale ja też nie jestem bez winy. Cieszmy się tym
co teraz jest.
**************************
Dobra nie mogłam patrzeć na żal i mutek ogarniajacą me rozdziały:) A więc dobrze, cieszcie się:)
Buziaki:*
Julita.