Marissa Baumann już tydzień mieszkała u Reusa i do tej pory nie mogła się nadziwić jak On bytował do tej pory. Gdy się sprowadziła miała wrażenie, że w pomieszczeniach nikt nie odkurzał przez rok. Nie mówiąc już o kurzu, który się kłębił w najgorszych zakamarkach mieszkania. Wracając do mieszkania ze szpitala postanowiła, że dziś zajmie się sprzątaniem. Nie lubiła gdy nie było czysto. Wchodząc do domu zauważyła obecność blondyna w środku. Ucieszyła się na samą myśl, że nie będzie musiała sama sprzątać. Jeszcze nie wiedziała jakim sposobem ale na pewno zagoni Marc do porządku. Skierowała się najpierw do sypialni w poszukiwaniu swojej książki, którą już dawno miała oddać do biblioteki, ale zawsze zapominała. Gdy przestąpiła próg zamarła bez ruchu, przez pierwszych parę sekund wpatrywała się w obiekt następnie wydała przeraźliwy krzyk.
-Co się stało?- z łazienki jak torpeda wystrzelił piłkarz.
-Co-to-ro-bi w na-szym-łó-żku?- sylabowała dziewczyna.
-O tu jesteś John, wszędzie Cię szukam- odparł Reus zbliżając się do łóżka.
-Marco do jasnej cholery możesz mi to wytłumaczyć?!
-Mats tu był i zapomniał o Nim, spokojnie to tylko wąż.
-Tylko wąż?! Człowieku to coś leży na pościeli. Chyba zwymiotuję- rzekła oddalając się jak najdalej.
-Marissa zaraz Go odwiozę, spokojnie- stwierdził przybliżając się do brunetki.
-Nawet się do mnie nie zbliżaj z tym czymś.
Usłyszała dzwonek do drzwi więc pobiegła otworzyć, żeby tylko nie patrzeć na to paskudztwo. To na pewno Mats przyjechał po zgubę- pomyślała.
-Ja do Marco- stwierdziła oschle Caro wstępując do mieszkania jak do siebie.
-Też się cieszę, że Cię widzę- szepnęła do siebie Marissa.
Gdy Caroline zaczynała pieszczotliwie nawoływać Reusa szukając Go po całym mieszkaniu Niemka nie wytrzymała i wyszła do Katji, swojej najlepszej przyjaciółki.
***
-Ta zdzira weszła jakby była właścicielką tego mieszkania a nie przepraszam...zadzwoniła dzwonkiem powinnam być Jej wdzięczna
-Kto?
-No Caro. Co chwila zatruwa mi życie.
-Zostawiłaś ich samych w domu?
-Musiałam stamtąd uciekać. Wiem, że powinnam się postawić ale przy Niej nie umiem. Czuję się jak dziwka. Wiesz c powiedziała? Kolejna zdobycz Reusa. Rozumiesz? Zdobycz!
-Co na to Marco?
-Za każdym razem kiedy Ją widzi jest wściekły. Czasem mam wrażenie, że nadal Ją kocha. Przecież skoro to Jego była, to o co się wściekać?
-Powinnaś z Nim porozmawiać- wtrąciła Katja
-Wiem ale to taka wstrętna żmija z tej Caro. Owinęła sobie Bendera wokół palca i podrywa Reusa. Nienawidzę Jej, jak sobie pomyślę co Oni tam wyprawiają to....
-Mari uspokój się. Nie, że Cię wyganiam ale bierz torbę i leć tam. Jaka pusta lala nie będzie Ci wchodzić na głowę.
***
Gdy dotarła w domu panowała cisza, już są po- pomyślała dziewczyna po czym szybko zaczęła zwyzywać siebie w myślach. Usiadła na kanapie podkulając nogi do góry, jakoś tyle miała blondynowi do powiedzenia ale odwaga Ją opuściła.
-Gdzie byłaś? Dzwoniłem- zapytał niespodziewanie Marco.
-U Katji- rzekła dziewczyna nie odrywając wzroku od okna.
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie odbierasz telefonów? I czemu znikasz bez śladu nie informując mnie o tym?!- blondyn znalazł się obok Niej zmuszając Ją do odpowiedzi. Był zły. I to bardzo.
-Miałeś gościa- oznajmiła dziewczyna po dość długim okresie ciszy. Nie wiedziała co ma powiedzieć, nie chciała wyjść na zazdrośnicę ale taka właśnie była.
-To jest powód?! Nie przyszło Ci na myśl, że mogę się martwić?!- odrzekł wzburzony Niemiec siadając naprzeciwko brunetki.
-Prawdę mówiąc myślałam o czym innym. Mianowicie o Tobie Reus.
-O mnie?! I dlatego musiałaś uciekać gdzie pieprz rośnie? Co się z Tobą dzieje Mari?
-Gdy jest za długo spokój rozmyślam kiedy pojawi się Caro. Twierdzisz, że Jej nie kochasz ale wcale nie jest Ci obojętna.
Nic nie mówiąc Marco nałożył dziewczynie kurtkę po czym stwierdził:
-Idziemy.
No pięknie to koniec. Teraz oddeleguje mnie do domu- pomyślała lecz blondyn nie kierował się w stronę tak dobrze znanego miejsca. Gdy dotarli dziewczyna chciała dowiedzieć się gdzie są lecz nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Zapukał tylko do drzwi i czekał, aż ktoś otworzy.
-Marco? I Ty?- zapytała Caro z niechęcią patrząc na Marissę.
-Pozwól, że Ci przedstawię- zaczął Marco.
-Nie musisz, wiem kto to jest- prychnęła pogardliwie.
-To jest moja dziewczyna. Kocham Ją i jeżeli mówi, że masz się odczepić to właśnie masz to zrobić- stwierdził po czym obejmując towarzyszkę ramieniem zawrócili do domu. Caro stała tak jeszcze przez chwilę nie mogąc uwierzyć, że mógł Ją tak upokorzyć.
-No co?- zapytał Marco patrząc na Marissę.
-No nic- uśmiechnęła się pod nosem-Kocham Cię wiesz?
Pocałował Ją delikatnie zmierzając w kierunku domu.
**********************************
Kolejny. Przepraszam za opóźnienia :*
Julita
świetny!!! *.* czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńWidać, że Marco kocha Mari i cieszę się :)
Pasują do siebie , idealna z nich para .
I bardzo dobrze tak Caro , nie żeby coś ale niech się odczepi od Marco .
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
Ah, ta Caro. Mam nadzieję, że nie namiesza w związku Mari i Marco :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do mnie i pozdrawiam :)
Ohh z opóźnieniem, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńBrawo dla Marco! :D Zachował się jak facet! Pokazał Mari, że ją kocha, a Caro uzmysłowił, że między nimi koniec. Mam nadzieję, że to do niej dotrze i da im spokój.
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Nadrobilam i zostaje! 💓
OdpowiedzUsuńMoglabys informowac mnie na jednym z blogow? :)