czwartek, 29 maja 2014

♥Odcinek 1- Jesteś aniołem, prawda?

Marissa bez problemu otrzymała posadę ratownika medycznego w BVB. Już na rozmowie kwalifikacyjnej oznajmiono Jej, że na najbliższy mecz ma się stawic w pełni gotowości. Nadszedł w końcu dzień meczu. Pierwszy dzień jej nowej pracy. Simon od rana był jakiś nieswój. Marissa bała się o Niego, gdyż zaczynał się właśnie sezon przeziębienia i grypy. Dziewczyna uklękła przed małym chwytając Go za obydwie rączki.

-Posłuchaj maluchu, ja muszę zaraz isc do pracy a Ty zostaniesz z ciocią Katja, ok? Ona zaraz przyjdzie i pobawicie się razem. Jak wrócę obiecuję, że porobimy coś ciekawego, zgoda?
Simon kiwnął głową odnajmując, że wszystko rozumie.
-No dobrze to zrobię Ci jeszcze herbatki cytrynowej i poczekamy chwilę na ciocię.
W tym samym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi.
-No lec szybko otworzyć, tylko ostrożnie, nie przewróć się!- krzyknęła już za chłopcem Marissa.

***

Mecz od samego początku szedł pszczółkom świetnie lecz nie ukrywajmy, że Bayern to silny rywal. Młoda lekarka przyglądała się temu zdarzeniu z daleka śledząc każdy ruch chłopaków. Druga połowa powoli dobiegła końca, dziewczyna myśląc, że nic się już nie zdarzy udała się do toalety. Gdy nagle usłyszała krzyk na trybunach pomyślała, że padł gol dla którejś z drużyn więc z ciekawości skierowała się w kierunku trybun. Lecz to nie była bramka. Jeden z zawodników skręcił dosc boleśnie kostkę.
-Marissa będziesz potrzebna- stwierdził jeden ze szkoleniowców piłkarzy.
Zaprowadzili blondyna pod ramię do punktu sanitarnego do którego za chwilę dołączyła medyczka.
-Dzień dobry. Nazywam się Marissa Baumann, zajmę się Twoją nogą. Bardzo boli?- zapytała wypełniając jakiś dokument nie zerknąwszy nawet na Reusa. -Przepraszam, wszystko w porządku?- zapytała spoglądając na Marco, który nic nie mówił tylko wpatrywał się w nią jak w obraz.
-Jestem w niebie- stwierdził Reus
Przestraszona Baumann już śmiała stwierdzić, że z Reusem jest znacznie gorzej niż tylko skręcenie kostki, najwyraźniej dostał wstrząsu mózgu.
-Ile widzisz palców?- zapytała brunetka unosząc w górę palce.
-Trzy
-Dobrze. Jak się nazywasz?
-Marco Reus.
-Ok. Unieś głowę do góry sprawdzę powieki.

Po trzy minutowej kontroli Marissa stwierdziła, że to na szczęście nie wstrząs.
-Jesteś aniołem, prawda?- zapytał nagle Marco.
-Ta-ak. 

-A teraz powiedz gdzie dokładnie boli?
-Tutaj-
stwierdził blondyn pokazując swoje serce.
-Dobra, dosyć tych żartów- dziewczyna wygięła nogę Reusowi tak, że aż krzyknął z bólu. -No teraz tylko bandaż i gotowe.
***

Powracając do domu z myślą, że Simon już śpi dziewczynę ogarnęło zdziwienie. Okazało się, że młody wcale nie miał ochoty na drzemkę. Gdy brunetka weszła maluch śmiało krążył po domu z reklamówką w ręku udawając, że kupuje "bebek". Co w Jego języku oznaczało chlebek. Maszerował od pokoju do pokoju wręczając opiekunce klocek, co było rzecz jasna zapłatą za bochenek.
-A Ty jeszcze nie śpisz?- zapytała Marissa na co chłopiec głośno się roześmiał a Katja bezradnie rozłożyła ręce.
-Dziękuję, możesz już isc do domu.
-Dobranoc.
-Śpij dobrze-
brunetka ucałowała przyjaciół kę w policzek.- A na Ciebie też chyba już pora, co?- dziewczyna zwróciła się do Simona na co On zaczął uciekać.
-Mam Cię!
Młoda Niemka skierowała się z roześmianym Simonem do łazienki. Wlała do wanny wodę, aby wykąpać małego. Namydlając Go truskawkowym mydłem podała gumową kaczuszkę, bo wiedziała że gdy w grę wchodzi mycie włosów to Simon jest nieugięty i koniecznie trzeba Go czymś zając.
Po kąpieli skierowali się do pokoju dziecięcego. Chłopiec tarł już swoje rozespane oczka na co Marissa odetchnęła, że szybko pójdzie.
-Co dziś czytamy?- zapytała lecz ledwo się obróciła w stronę małego to On już smacznie spał z misiem pod pachą.
Zmęczona  również postanowiła zmrużyć powieki. Tak bardzo nie miała na nic siły.
********************************************************
Mamy jedyneczkę :)
Pisana pod wpływem chwili :)

CZYTASZ=KOMENTUJ.

Zapraszam też na mojego drugiego bloga: http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

Buziaki:****

niedziela, 25 maja 2014

♥ Prologue ♥

Było letnie słoneczne popołudnie kiedy Marissa Baumann oglądała razem ze swoją siostrą Cheryl kolejny odcinek TOP MODEL. Nie mogła zrozumieć modelek, jak mogły dawać tak sobą pomiatać? A jeszcze bardziej nie mogła zrozumieć tego jak mogły pozwolić na to aby pozować zupełnie nago pozwalając aby jakiś obcy facet je obmacywał. Sprzed telewizora wyrwał je dźwięk dzwonka telefonicznego.
-Panna Baumann?
-Tak, Marissa przy telefonie. O co chodzi?
-Musi pani jak najszybciej przyjechać do szpitala.

Od pory tamtego niespodziewanego telefonu życie Marissy wywróciło się o trzysta szescdziesiąt stopni, było to trzy lata temu. Okazało się, że rodzice zginęli w wypadku samochodowym a siostra dziewczyny zaszła w ciążę i nie wiedziała z kim. Ale nie to było najgorsze. Cheryl postanowiła urodzic to dziecko. I tak się stało. Simon był ślicznym, małym chłopczykiem lecz nie zasługiwał na taką matkę. Marissa kochała siostrę całym sercem lecz też nienawidziła jej zarazem. Tuż po urodzeniu Simona postanowiła wyjechać do Azji : "poznawać na nowo siebie"- jak stwierdziła.
-A co z małym?- zapytała wściekła Marissa.
-Rób co chcesz!- powiedziała Cheryl trzaskając drzwiami.
Chłopiec ma teraz trzy latka a ona jako dwudziestotrzy letnia matka daje sobie znakomicie radę.
Nie było lekko ale dziewczyna jest silna. Na początku utrzymywała się z ubezpieczenia po śmierci rodziców ale to przestało wystarczać. Simon rósł jak na drożdżach, potrzebny był dodatkowy fundusz, Marissa jako stażystka chirurgii w szpitalu publicznym kokosów nie zarabiała. Ordynator, który szanował swoich pracowników i z każdym miał świetny kontakt, znał historię brunetki i obiecał, że pomoże. Tak wiec pewnego razu zaprosił Ją do gabinetu.
-Mari mam propozycję.
-Jaką?- zainteresowała się dziewczyna.
-Wiem, że z małym dzieckiem jest ciężko a tym bardziej, że wychowujesz Go sama. Cheryl się nie odzywała?
-Nie panie ordynatorze.
-Przykro mi. Ale do rzeczy...Mój znajomy potrzebuje lekarzy. Jest to praca około dwugodzinna  jeden dzień czasem dwa w tygodniu. Idziesz na to? Dobrze płacą.
-Ale...
-Spokojnie pogodzisz to z pracą tutaj. To stanowisko ratownika na meczach BVB. Gdyby coś się stało któremuś zawodnikowi to po prostu udzielisz pomocy. Wiesz jak jest stłuczenia, zwichnięcia, złamania, skręcenia to częste przypadki.
-Chyba nie mam wyboru. Potrzebuję tej pracy.

-Świetnie więc umówię Cię z Nim.
************************************************
Taki oto krótki prolog :)
Mam nadzieję, że nie najgorszy:)
A więc oficjalnie witam na moim nowym blogu:)
Bardzo mnie zaskoczyłyscie pozytywnie :)
Nie dodałam ani jednego posta a już było 5 obserwatorów i 200 wyświetleń :*
Spróbuję Was nie zawiesc.
Buziolki::***